- Gdzie mnie zabierasz?- zapytała spoglądając znów w jego oczy. Tak zielone jak wiosenna trawa.
- Zobaczysz na miejscu Skarbie. - wyszeptał tak zmysłowo.
Całą drogę rozmawiali. Musieli opowiedzieć sobie o ostatnim tygodniu. Przecież wiedzieli o sobie wszystko. Kiedy Hazza zaczął parkować kazał jej zamknąć oczy. Wcale nie chciała, ale skoro to miała być niespodzianka. Przykryła źrenice powiekami, a chłopak wyszedł z samochodu i już po chwili pomógł jej z niego wysiąść tak by nie musiała otwierać oczu. Kilkanaście metrów dalej zatrzymał się a ona razem z nim. Czekała tylko na to by pozwolił jej otworzyć oczy. Zdążyła jeszcze usłyszeć szum cichego strumyka i cichy koncert świerszczy.
- Otwórz oczy.
Na to polecenie delikatnie rozchyliła powieki. Jej oczom ukazała się łąka, na której środku rosło wielkie drzewo. Gdzieś nieopodal płynął strumyk, a jego dźwięk łączył się z cichą grą świerszczy. Zachodzące słońce oświetlało ich twarze. Jeszcze raz rozglądnęła się po okolicy zanim spotkała jego spojrzenie.
- Kochanie, to jest piękne.
Wyszeptała nie dając po sobie wyczuć wzruszenia jakie ją ogarnęło. Nikt nigdy nie zabierał jej w takie miejsca. Hazza uchwycił jej dłoń i ruszył z nią przed siebie. Dopiero po chwili Jessica zauważyła kocyk rozłożony pod drzewem. Musiał być już wcześniej przygotowany. Na ten widok buzia mimowolnie się jej roześmiała. Usiadła razem z ukochanym na kocyku. On wziął ją w swoje objęcia i bez słowa oboje zaczęli oglądać pomarańczowy zachód słońca.
_____________________________________
No to jest następny :) Obiecywałam dłuższy, więc proszę bardzo.
Nie jest najlepszy, ponieważ zmęczenie mnie ogarnia, ale bardzo się starałam.
Komentujcie :) ♥
Komentujcie :) ♥
fajnie, że dodałaś dłuższy imagin ;)
OdpowiedzUsuńjest bardzo fajny