Obserwatorzy

wtorek, 18 września 2012

Imagin 3 ♥ ( Harry )

Jeszcze tylko kilka minut...- pomyślała Jessica czekając na Loczka. Już nie mogła doczekać się wieczoru. Chciała już spojrzeć w jego piękne, zielone, tak głębokie oczy. Chciała poczuć jego zapach. Chciała znów poczuć jego dotyk i miękkość warg. Stała w salonie swojego domu gotowa do wyjścia. Pogoda idealnie pasowała do jej nastroju. Spokojny, słoneczny wieczór. W końcu usłyszała melodyjny dzwonek do drzwi, więc szybko pobiegła, by móc otworzyć ukochanemu. Delikatnie dłońmi przejechała wzdłuż miętowej sukienki po czym nacisnęła klamkę. Jej oczom w końcu ukazał się on. Nie widzieli się od ponad tygodnia. Niestety, musieli się ukrywać. Ona nie chciała być nękana przez paparazzi, a on nie chciał narobić szumu.  Jessica rzuciła się na Hazzę mocno wtulając się w jego ciepły tors. Lubiła to, wtedy mogła słyszeć bicie jego serca. On spojrzał na nią po czym delikatnie i czule wargami musnął jej usta. Przez całą drogę do jego sportowego samochodu oboje się nie odzywali. Słowa nie były ważne. Zielonooki otworzył jej drzwi i dopiero kiedy ona wsiadła do samochodu i on to zrobił. Wtedy już ciekawość wzięła górę.
- Gdzie mnie zabierasz?- zapytała spoglądając znów w jego oczy. Tak zielone jak wiosenna trawa.
- Zobaczysz na miejscu Skarbie. - wyszeptał tak zmysłowo.
Całą drogę rozmawiali. Musieli opowiedzieć sobie o ostatnim tygodniu. Przecież wiedzieli o sobie wszystko. Kiedy Hazza zaczął parkować kazał jej zamknąć oczy. Wcale nie chciała, ale skoro to miała być niespodzianka. Przykryła źrenice powiekami, a chłopak wyszedł z samochodu i już po chwili pomógł jej z niego wysiąść tak by nie musiała otwierać oczu. Kilkanaście metrów dalej zatrzymał się a ona razem z nim. Czekała tylko na to by pozwolił jej otworzyć oczy. Zdążyła jeszcze usłyszeć szum cichego strumyka i cichy koncert świerszczy.
- Otwórz oczy.
Na to polecenie delikatnie rozchyliła powieki. Jej oczom ukazała się łąka, na której środku rosło wielkie drzewo. Gdzieś nieopodal płynął strumyk, a jego dźwięk łączył się z cichą grą świerszczy. Zachodzące słońce oświetlało ich twarze. Jeszcze raz rozglądnęła się po okolicy zanim spotkała jego spojrzenie.
- Kochanie, to jest piękne.
Wyszeptała nie dając po sobie wyczuć wzruszenia jakie ją ogarnęło. Nikt nigdy nie zabierał jej w takie miejsca. Hazza uchwycił jej dłoń i ruszył z nią przed siebie. Dopiero po chwili Jessica zauważyła kocyk rozłożony pod drzewem. Musiał być już wcześniej przygotowany. Na ten widok buzia mimowolnie się jej roześmiała. Usiadła razem z ukochanym na kocyku. On wziął ją w swoje objęcia i bez słowa oboje zaczęli oglądać pomarańczowy zachód słońca.

_____________________________________
No to jest następny :) Obiecywałam dłuższy, więc proszę bardzo. 
Nie jest najlepszy, ponieważ zmęczenie mnie ogarnia, ale bardzo się starałam.
Komentujcie :) ♥

1 komentarz: